Tej ziołowy

Wygląd:

Suszone zioła

Kształt:

Suszone zioła

Barwa:

Różne odcienie zielonego, żółtego, wrzosowego, białego

Smak:

Charakterystyczny ziołowy zapach, zbliżony do zapachu siana

Dodatkowe Informacje:

Dawniej wyrób pospolity, teraz robiony sporadycznie. Wygląd zależał od dodanych ziół, klimatu lata itp.

Tradycja:

W monografii wsi Nowe i Stare Siołkowice, Zofia Szromba na s. 161 pisze: Coraz większe znaczenie przypisuje się nie jak dawniej warzywu, ale właśnie kawie i herbacie zwanej tejem lub ruskim tejem, szczególnie w zimie, podawanymi z chlebem (…) Z napojów, poza prawdziwą kawą z mlekiem lub śmietaną podawane są: wódka, piwo, likiery wino i lemoniada, natomiast na wieczerzę zamiast kawy – herbata, czyli ruski tej, a także parówki na gorąco lub polski wuszt z musztardą i chlebem oraz sałatka jarzynowa i kanapki.

W książce Śląska kucharka doskonała wymienione zostały: mieszanka ziołowa całoroczna oraz herbata od bólu głowy (stara receptura – liść babki, kwiat lipy, rumianek, ruta ogrodowa), herbata przeciw grypie (stara receptura – kwiat lipy, melisa, mięta pieprzowa), herbata przeczyszczająca (stara receptura – kora kruszyny, rumianek, kwiat lipy, liść mięty pieprzowej, kozłek lekarski, liść jeżyny) oraz herbata z lipy z mlekiem, miodem.

Wera Sztabowa w Krupniokach i Moczce, czyli gawędach o kuchni śląskiej pisze o zwyczajach na Śląsku związanych z ziołami: Krótki czas między sianokosami a żniwami, kiedy cała przyroda jest w pełni rozkwitu, był okresem radości i wesela, roztańczonych zabaw, wróżb (…). Sprzyjały temu zwłaszcza rzucanie wianków i palenie ogni świętojańskich. Zwyczaj ten obejmował cały Śląsk, tak Opolski, Górny, jak i Cieszyński. W dzień letniego przesilenia palono ognie związane z obrzędowym tańcem i śpiewem, zbierano i palono zioła (…) Różnym obrzędom sprzyjała noc świętojańska. Tę noc na odmianę upodobały sobie dziewczęta, wijąc wianki i rzucając je do ognia, do studni, na drzewa, czasami puszczając z biegiem rzeki, a wszystko po to, aby wywróżyć sobie, kiedy pójdą za mąż. (…) Na wianki składał się nie tylko maryjonek (majeranek), o którym dziewczęta śpiewały, ale także inne zioła posiadające cudowną moc leczniczą, a wśród nich marzanka wonna, macierzanka, lubczyk, cząber, bazylia, czarnuszka, arcydzięgiel i ziele hyzopu. Najmniej w wianku musiało być ziół siedem, największą moc miał wianek, w którym znalazło się dziewięć cudownych ziół. Żeby moc zaklęcia była pełna, dziewczyny rzucając w ogień wianek wołały „niech no opuści i tu się spoli, to wszystko zło, co mnie boli”. (…) Zioła ogrywały i odgrywają w dalszym ciągu niemałą rolę i nie tylko w lecznictwie ludowym na Śląsku, lecz także jako przyprawy kuchenne. Gospodynie śląskie bardzo dobrze znały się na ziołach i wierzyły w ich zbawczą moc w leczeniu przeróżnych chorób (…).

Rozdział o ziołach w śląskiej kuchni byłby jednak niezwykle zubożony, gdyby zabrakło w nim przepisu na domową herbatę ziołową, którą pijano na przemian z kawą zbożową, mlekiem i zabielonym mlekiem wywarem z łusek kakaowych. Przepisów na domową herbatę było sporo i zależały one od upodobań rodziny. Najczęściej już od wiosny poczynając zbierano listki poziomek, malin, jeżyn, później kwiaty dzikiego bzu i lipy, wreszcie owoce głogu (dzikiej róży), kwiat wrzosu, który nadawał herbacie piękny czerwony kolor. Zioła suszono, chowano do lnianych woreczków, zawieszano na strychu, a jesienią i zimą w zależności od zapotrzebowania i smaku, robiono właściwą mieszankę. (…) Trzeba zresztą przyznać, że do dzisiaj pije się na Śląsku chętnie herbatę ziołową (…). Zimą, kiedy na dworze mróz lub gdy ktoś zachoruje, dodają one wtedy do herbaty jeszcze mały kieliszek soku malinowego własnej roboty. Doprawdy nie ma napoju od tej herbaty smakowitszego, a i dla zdrowia po grupie czy przeziębieniu, przychodzi się łatwiej.

Tej ziołowy został wpisany na listę produktów tradycyjnych 14 maja 2007 r. w kategorii Inne produkty w woj. opolskim.